piątek, 5 lutego 2016

"Przeklęta Laleczka" Ewa Rajter

Autor: Ewa Rajter
Tytuł: Przeklęta laleczka
Data wydania: styczeń 2016
W meksykańskim hotelu Camino Real w Cancun znika w tajemniczych okolicznościach turystka. Młoda dziennikarka z Polski przyjeżdża do Meksyku zrobić wywiad z biznesmanem, podejrzewanym o kontakty z mafią narkotykową. Piękna kryminolog uczestnicząca w sympozjum naukowym wkracza w sensacyjną aferę. Utalentowana malarka z depresją wdaje się w romans z inspektorem policji. Wystarczy? Zanim się zorientujesz, co się dzieje, wpadasz w sam środek akcji, w której stawką jest czyjeś życie. Filmowy montaż, trzy bohaterki, morderca i zemsta. Są książki, które się po prostu „ogląda”.

Kto z was, jeśli słyszy że książkę napisał polski autor, ucieka? Jestem pewna, że wielu. Cóż, to prawda że przez jakiś czas polska literatura przeżywała kryzys, ale koniec z tym! Ta książka to najlepszy dowód. 

Najpierw zaintrygował mnie tytuł i okładka (duży + dla wydawnictwa), na której za każdym gdy na nią spojrzę, odkrywam coś nowego. Później doszedł opis z okładki. Książka która sama prosi się o film? Czemu nie, jestem za! Na początku myślałam, że trzy główne bohaterki to trochę za dużo, że wszystko będzie się plątać bez ładu i składu. Jak wielkie było moje zdziwienie, gdy wszystko zastałam w jak najlepszym porządku. Każdy rozdział ma przypisane miejsce akcji i czas. Cała fabuła jest zaplanowana co do minuty, całkiem jak filmowy scenariusz. Kolejny plus, tym razem dla autorki, choć przyznam, że czytając nie zdawałam sobie sprawy że całość rozgrywa się zaledwie w ciągu 2 dni!
Jeśli chodzi o bohaterki to o dziwo nie były one szczególnie denerwujące. Kobiety po przejściach, nieudane związki, kariera się kręci... W sumie typowa polka. Nie chce przez to oczywiście powiedzieć że każdy związek jest nie udany bo to Polska, ale myślę że każdy z nas zna taką osobę. 
Wszystkie dziewczyny, choć na pewien sposób podobne bardzo się różniły. Jedna szuka miłości i ciekawych tematów, inna chęci do życia i inspiracji, trzecia chce... w sumie Zuzę polubiłam najmniej więc nie skupiłam się czego ona pragnęła. Też coś z miłością - tego jestem pewna.
Bo pomyślcie. Meksyk, słońce, kolory. I jak tu nie mieć ochoty na romans? Choć jest to kryminał z meksykańską mafią w tle, nie brak tu ukradkowych spojrzeń, znaczących uśmiechów i gorących uczuć. 
Skoro nasze panie romansują, to muszą mieć z kim. Panowie byli intrygującymi postaciami, a do gustu najbardziej przypadł mi Pan Inspektor. Dlaczego? Cóż... wydawał mi się najmniej ciapciakowaty i uczuciowy jednocześnie.
Jedyne co mnie zdenerwowało to zakończenie. Akcja płynie gładko, przyśpiesza z każdym kolejnym rozdziałem, tylko po to żeby nagle zdechnąć w końcowych rozdziałach wśród paru wybuchów. Czy istnieje jakiś limit na ilość stron na których musi zmieścić się książka? Wystarczyłyby dwie, trzy strony i wszystko wyglądałoby lepiej. Pod tym względem czuję niedosyt.
I jeszcze coś. Zaginięcie  turystki. Jak dla mnie sprawa trochę przemilczana, choć jej główny wpływ na fabułę był wyjaśniony... Ale za mało.
Mimo to przyznam, ze książka zrobiła na mnie niemałe wrażenie. Tak jak wcześniej mówiłam, jest dowodem że polscy autorzy znów zaczną się liczyć. W swoim własnym kraju. 
Czekam na kolejną powieść Pani Ewy, która ma się ukazać już w tym roku i ma być kontynuacją losów Agaty, Ewy i Zuzy. 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Jaguar :) 


2 komentarze:

  1. Zupełnie wypadł mi z głowy Twój blog, wybaczysz? Ech, dużo się u mnie działo, mogę zrzucić na to winę.
    Co do książki, nie mam nic przeciwko polskim autorom i kryminałom, ale mafia... To taki oklepany temat. Ta "utalentowana malarka z depresją" trochę mnie zachęciła, ale na mojej półce czeka tyle książek, że omatko.
    Pozdrawiam serdecznie.
    PS Skakałabym z radości, gdybyś przeczytała rozdział mojego ledwo rozpoczętego powieścidła i jakoś go oceniła.
    http://szprada.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Już od dłuższego czasu mam tę książkę w planach i mam nadzieję, że uda mi się ją przeczytać. :)
    http://bluszczowe-recenzje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń