wtorek, 26 lipca 2016

"Przepisy na miłość i zbrodnię" Sally Andrew

 
Cykl: Tannie Maria Mystery (tom 1)
Wydawnictwo: Otwarte 
Tytuł oryginału: Recipes for Love and Murder
Data wydania: 20 lipca 2016
Tannie Maria kocha gotować, rozkoszować się jedzeniem i obdarowywać nim innych. W kuchni mogłaby spędzić całe życie. Prowadzi nawet rubrykę kulinarną w lokalnej gazecie – do czasu gdy okazuje się, że czytelnicy bardziej spragnieni są porad sercowych niż kulinarnych. Wtedy odkrywa, że potrafi znaleźć lekarstwo na kłopoty miłosne niemal każdego. Nie może jednak zapobiec tragedii, która wstrząsa społecznością Karru Małego. Tannie Maria wplątuje się w krwawą intrygę i sprowadza na siebie śmiertelne niebezpieczeństwo. A gdy poznaje komisarza Henka Kannemeyera, wpada jak śliwka w kompot…

Problem z jedzeniem jest taki, że jeśli coś bardzo nam smakuje to chcemy to jeść, i jeść, i jeść... A tu nagle się kończy. Jasne, zawsze można spróbować innego dania, ale myślę że każdy pamięta taki posiłek, który przyrównywał do uczty bogów. Niestety, często pozostają nam tylko wspomnienia, bo nic nigdy nie będzie smakowało tak samo. Podobnie jest z książką. Możemy ja powoli smakować, degustować, wgryzać się w kolejne strony i poznawać całą historię. Takim złożonym daniem jest "Przepisy na miłość i zbrodnię". Kryminał, z romansem w tle i jedzeniem. Dużą ilością jedzenia...
Główną bohaterką jest tannie Marie, dojrzała kobieta po przejściach, która najlepiej odnajduje się w kuchni i rozmowach ze swoimi chrupiącymi beskuit. Nie mogę powiedzieć, że od razu ją polubiłam, ale tez jakoś specjalnie mnie nie irytowała. Widziałam w niej ciocie, która zawsze ma w szafce świeże ciasteczka, a na obiad robi najlepszego kurczaka na świecie. Im dalej rozwijała się akcja tym bardziej lubiłam tannie. Tak, lubiłam. Ale moje serce skradła Jessie, postać niby trochę na drugim planie, ale to często dzięki niej akcja postępowała dalej. No i ma świetne tatuaże! Niczego sobie w książce są tez postaci męskie, chociaż nie raz denerwowali i zawodzili. Faceci...
Akcja rozwija się powoli, stopniowo odkrywamy kolejne wskazówki, poznajemy kolejnych podejrzanych. Uważam, że wszystko działo się w odpowiednim tempie, chociaż czasem ucięłabym opisy gotowania. Po pierwsze - bo robiłam się za każdym razem głodna, a po drugie - ja chce wiedzieć kto jest mordercą! Darujmy już sobie tą jagnięcinę i szukajmy winnego!
Po za tymi kuchennymi przestojami, wszystko szło naprawdę dobrze. Może dorzuciłabym trochę do ognia przy relacji tannie z pewnym panem, ale i tak źle nie było. No i w końcu jest to kobieta po przejściach, więc też nie wiadomo jakiego romansu nie należało się spodziewać. Dużym plusem w tej sytuacji jest to, że będą kolejne części i te przepisy do to dopiero początek na detektywistycznej drodze Mari.
Książka obfituje w ciekawe postaci i ich opowieści z życia w małej wiosce w RPA. Autorka serwuje nam masę cudownych opisów okolicy i zwierząt z otoczenia głównej bohaterki. Wszystko opisane jest przy pomocy narracji pierwszoosobowej, więc możemy poczuć się jakbyśmy byli trochę bliżej tych cudownych i ciepłych promieni Afrykańskiego słońca.
Wspominałam już o tym, że robiłam się głodna podczas czytania? Sally Andrew, która tak jak jej bohaterowie mieszka w RPA, na końcu książki zamieszcza kilka przepisów na pyszności, które znalazły swoje miejsce w powieści. W planach mam przyrządzenie soentjies i vetkoek. Dziwne nazwy? W książce znajdziecie jeszcze kilka innych, wszystkie pochodzą z Afrikaans i są wytłumaczone na ostatnich stronach. Dam wam jednak mały przedsmak tego co tam znajdziecie:
*beskuit - herbatniki
*soentijes - całusy; także nazwa popularnych ciasteczek maślanych
*vetkoek - charakterystyczny dla kuchni południowoafrykańskiej puszysty chlebek  często podawany z nadzieniem
Zostawiam was z tą cudowną książką, którą z pewnością dosyć szybko pochłoniecie. Mi trochę to zajęło, ale to przez wadę sprzętu...  Miało być przedpremierowo, ale nowe technologie niezbyt mnie lubią.

Za możliwość przeczytania książki ogromnie DZIĘKUJĘ Wydawnictwu Otwarte
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz