czwartek, 28 kwietnia 2016

THE WITCH HUNTER. ŁOWCZYNI Virginia Boecker


 
Cykl: Łowczyni (tom 1) 
Wydawnictwo: Jaguar
Tytuł oryginału: The Witch Hunter

Data wydania: 2 marca 2016
Elizabeth Grey służy w doborowej jednostce królewskich łowców czarownic. Wraz z kolegami całe życie poświęciła wyplenieniu z Anglii wszelkich przejawów magii, której uprawianie zakazane jest na mocy prawa. W tajemniczych okolicznościach jednak, sama Elizabeth zostaje oskarżona o posługiwanie się czarami, aresztowana i skazana na śmierć na stosie. Jej wybawicielem okazuje się człowiek, którego uważała za swojego najbardziej zaciętego wroga,- Nicholas Perevil, najpotężniejszy mag w królestwie. Czarownik składa jej propozycję – uratuje dziewczynę, jeśli ona w zamian pomoże zdjąć ciążącą na nim klątwę.
Próbująca znaleźć ratunek w magicznym świecie wiedźm, duchów i piratów oraz pewnego szalenie przystojnego uzdrowiciela, dziewczyna będzie musiała poważnie się zastanowić nad znaczeniem przyjaźni i wrogości, miłości i nienawiści, oraz dobra i zła. 


Średniowieczna Anglia. Rycerze, dworskie intrygi, czary, "tajniaki". Właśnie tego spodziewałam się po tej książce. A co dostałam? No dobra, czarów jest sporo bo to na nich opiera się cała historia, jakaś tam intryga też delikatnie wyłania nam się z następnej kartki, ale nagle znika gdzieś z całą resztą.
Akcja książki od samego początku rozwija się bardzo szybko. Nie zapamiętałam jeszcze dobrze imion głównych bohaterów, a już są pierwsze spiski, porwania i miłości (a jakże...). W sumie nie narzekałabym gdyby akcja była taka od początku do końca. Niestety już tak najczęściej bywa, że kiedy autor zaczyna z impetem, to wena opuszcza go po kilku pierwszych rozdziałach. I tak też było tym razem. Po prostu wszystko zwolniło i przestało mieć jakikolwiek sens. Bohaterowie idealnie pasują do tego chaosu. Główna bohaterka (Elizabeth) irytuje od samego początku i niestety nie jestem w stanie się do niej przekonać. Co do reszty to są po prostu nijacy. Troskliwy kolega, fałszywy kolega, błazen i laska która wie wszystko najlepiej. Schemat goni schemat. Pozwolicie, że o tym 'zacnym' towarzystwie nie będę się już wypowiadać, bo po prostu go nie lubię...
Wracam do fabuły, która nie trzyma się kupy. No cóż, nie każdy talent ma. Ale historie które naszym bohaterom serwuje autorka są moim zdaniem bezsensowne. Jakiś pomysł miała, to trzeba jej przyznać, ale moim zdaniem leży wykonanie. Jeśli chodzi o tajemnicze okoliczności, w których Elizabeth została oskarżona o czarnoksięstwo - nie ogarnęłam do końca o co chodzi i czemu na podstawie paru kwiatków pakują ją do więzienia. Albo po prostu jestem już za stara. Romansik który pojawia się w połowie jest kopią innych romansików prosto z telenoweli. W zakończeniu nie można się połapać. Przez całą książkę mamy narracje pierwszoosobową, co sprawiło że jeszcze mniej polubiłam Elizabeth. Opisy były za krótkie (można? można), nie raz ciężko było mi wyobrazić sobie scenerię w jakiej rozgrywa się akcja, a dla mnie jest to niezwykle ważny element całej historii. Równie dobrze w niektórych momentach można by wrzucić bohaterów do kartonu i patrzeć jak będą się zachowywać.
Jak na razie przedstawiłam wam same minusy i niestety chyba tak zostanie. "Łowczynię" czytałam bardzo długo, chociaż ma prosty język co powinno sprawić, że książkę przeczyta się raz, dwa! Niestety, coraz bardziej jestem przekonana do wcześniejszego stwierdzenia - jestem na nią za stara.
Kiedy przeczytałam fragment książki mojej 11 letniej siostrze, stwierdziła, że koniecznie musi to przeczytać (co jest wielkim szokiem, ponieważ ona nie czyta praktycznie nic). Wynika z tego, że książka jest kierowana do młodszych czytelników. No cóż, bywa.
"Łowczyni" to pierwsza część cyklu, ale raczej nie sięgnę po kolejne książki. Po prostu szkoda mi czasu, na użeranie się z bohaterami których nie lubię i ze stylem, który mi nie odpowiada.
Nic więcej wam już nie powiem.
Krótko mówią.
Jestem na NIE.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu



3 komentarze:

  1. Opis mnie zachęcił, a tu taki kontrast. Cóż, nie będę sprawdzać na własnej skórze, szkoda czasu. Zresztą prosty styl... wolę zawiłe, a nawet ciężkie opisy akcji w tego typu pozycjach.

    OdpowiedzUsuń
  2. No to mnie skutecznie do książki zniechęciłaś i dobrze, chociaż nie będę marnować na nią czasu, bo jest na pewno wiele lepszych książek do poczytania. Poza tym czarownicy, hmm..., jeszcze się do nich aż tak bardzo nie przekonałam.
    Pozdrawiam Tris *.* z http://hopebravestory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. "Pozwolicie, że o tym 'zacnym' towarzystwie nie będę się już wypowiadać, bo po prostu go nie lubię..."
    Chyba nie do końca tak działają recenzje. Plus źle postawiony cudzysłów.
    "Jeśli chodzi o tajemnicze okoliczności, w których Elizabeth została oskarżona o czarnoksięstwo - nie ogarnęłam do końca o co chodzi i czemu na podstawie paru kwiatków pakują ją do więzienia."
    Jest to parę kwiatków, które powszechnie uważane są za czarnoksięskie, czego tu nie rozumieć? Tu nic wiek naprawdę nie ma do rzeczy :)
    "Ale historie które naszym bohaterom serwuje autorka są moim zdaniem bezsensowne"
    A teraz z czystej ciekawości spytam: dlaczego? Schematyczne? Tak. Ale czemu bezsensowne?
    "Opisy były za krótkie (można? można), nie raz ciężko było mi wyobrazić sobie scenerię w jakiej rozgrywa się akcja"
    Po pierwsze: po co ten nawias? A po drugie książkę czytałam i opisów było naprawdę sporo, jeśli akurat nie było akcji. A narracja pierwszoosobowa wymaga od pisarza braku opisów w takich sytuacjach. Ponieważ Elizabeth nie patrzyłaby chyba na kwiatki, walcząc z Blackwellem albo nie przyglądałaby się wnętrzu domu nekromantów, którzy wzywają ghula.
    "Łowczynię" czytałam bardzo długo"
    Nie, czekaj, nadal nie widzę tej jednej uwagi.
    "Kiedy przeczytałam fragment książki mojej 11 letniej siostrze, stwierdziła, że koniecznie musi to przeczytać (co jest wielkim szokiem, ponieważ ona nie czyta praktycznie nic). Wynika z tego, że książka jest kierowana do młodszych czytelników."
    Co. Przytoczona sytuacja może co najwyżej może to wskazywać na ten fakt, ale na pewno twój wniosek z niej nie wynika, nie wiem, skąd ten pomysł.

    Podsumowując: żeby nie było, książkę czytałam i mam bardzo mieszane odczucia. Nie bronię kartonowych postaci, bo faktycznie są tak schematyczne jak to możliwe (z główną bohaterką na czele). Czarno-biały świat również mnie nie zachęcił. Uważam też, że styl naprawdę nie jest prosty, on po prostu nie jest zawiły.
    Cóż, to chyba tyle z moich zastrzeżeń.
    Miłego dnia! :)

    OdpowiedzUsuń