poniedziałek, 14 marca 2016

"FUTU.RE" Dmtiry Glukhovsky

 
Wydawnictwo: Insignis
Tytuł oryginału: будущее
Data wydania: 4 marca 2015

Ludzie od zawsze szukali leku na wieczną młodość i nieśmiertelność. Jak na razie ponoć nikomu się nie udało. Ale co jeśli w przyszłości śmierć przestanie zaglądać nam w oczy? Właśnie taką przyszłość przedstawia nam w swojej książce Glukhovsky. Ludzie żyją sobie wiecznie, beztrosko, szczęśliwi, piękni i młodzi, bo po co nieśmiertelność ze zmarszczkami na twarzy?
Przyznam, że ze względu na ciągłą gonitwę w szkole książkę czytałam dość długo, więc ten wpis będzie zapewne z tych bardziej chaotycznych i pełnych różnych wątków. Przepraszam. Nie bijcie.

Głównym bohaterem jest Jan, który jest Nieśmiertelnym. To jego zawód. Jan jest "sierotą". Śpieszę z wyjaśnieniami. Pomyśle, że razem ze swoja najbliższa rodziną żyjecie w jednym mieszkaniu. W odpowiednio dużym domu może zmieścić się naprawdę dużo osób. A teraz wyobraźcie sobie, że i ty i twoje rodzeństwo, i wszyscy kuzyni zakładacie swoje rodziny, ale nie ma mowy o żadnej wyprowadzce - wszyscy ciągle macie do dyspozycji to samo jedno mieszkanie, a nikomu nie śpieszy się na tamten świat bo o to maci lek na nieśmiertelność! Zaczyna brakować miejsca, prawda? Tak też wygląda świat. Brakuje życiowej przestrzeni, pożywienia i wody. A dzieci ciągle chcą się rodzić, głupie matki nie myślą o tym że komuś innemu może zabraknąć powietrza do oddychania, bo na świat przyjdzie ich mały pomarszczony kosmita. Matki namawia się więc do aborcji, a jeśli jednak zdecydują się na potomka muszą zgodzić się na wstrzykniecie sobie (lub ojcu dziecka) akceleratora, który zabija w nich długowieczność i pozostawia około 10 lat życia. A co potem z bachorkiem?  Trafia on do internatu w którym szkoli się go na Nieśmiertelnego - gościa który w przyszłości będzie wstrzykiwał akceleratory i zabierał inne dzieci.
Wróćmy wiec do Jana. Praca jak praca, pensja ujdzie, mieszkanie to klatka (Jan ma klaustrofobię). Ciężko żyć w takim świecie wiecznie pięknych ludzi, którzy na wszystko mogą sobie pozwolić. Ale Jan daje sobie radę. Raz lepiej, raz gorzej ale ogólnie jakoś mu idzie. Nie będę się bardziej w to zagłębiać bo zepsuje wam zabawę, a tego bym nie chciała.
Myślę, że niektórych ciekawi czemuż to na książce widnieje znaczek 18+. Książka jest bardzo brutalna. To po pierwsze. Opisy są bardzo realistyczne i nie raz ciężkie do ogarnięcia rozumem z powodu swojego okrucieństwa. No i erotyczność której w tej powieści również nie brakuje. W tej płaszczyźnie również wszystko jest dokładnie opisane i przedstawione wyjątkowo brutalnie, czasami wręcz zwierzęco. Dla słabej duszy z wielką wyobraźnią nie będzie to najlepsza lektura.
Osoby, które zaglądają na mojego bloga może kojarzą, że kiedyś w miejscu "Obecnie pożeram" pojawiła się okładka "Metro 2033". Recenzja jednak nigdy się nie pojawiła (planuję nadrobić, ale nie wiem czy wcielę plan w życie). Dlaczego? Ponieważ nie pamiętam czy dotarłam chociaż do połowy książki. Strasznie się męczyłam, opisy były za długie a język ciężki. Czemu więc chwyciłam za "FUTU.RE" skoro na innej książce autora się zawiodłam? Po pierwsze uważam, że każdemu należy dać szansę na poprawę. Glukhovskiemu się udało! Po drugie uwiodła mnie upiorna i minimalistyczna jednocześnie okładka. Po trzecie książka przywędrowała do mnie z supermarketu za 10zł. Jak była okazja to skorzystałam i bardzo się cieszę.
Przez całą swoją brutalność książka nie daje się sobą znudzić. Ciągle coś się dzieje, przez głowę Jana przelewa się milion wspomnień i obrazów, jego psychika szaleje a my razem z nią, nie ma chwili na głębszy oddech bo dopadnie nas starość. A tego przecież nikt nie chce.
Mnie akcja porwała. Mimo nieraz dosyć długich przerw w czytaniu nie zgubiłam głównego wątku choć czasem musiałam przypomnieć sobie z jakim bohaterem mam właśnie do czynienia. Niektórych może przerażać ilość stron. 600 z kawałkiem. Jedna z najgrubszych książek jakie przyszło mi czytać. I jak na razie jedna z najlepszych.
Z wielu rozmów wiem, że dla niektórych jest ona za ciężka (w kwestii językowej rzecz jasna), tematy są zbyt poważne, a psychika głównego bohatera zbyt rozchwiana by go polubić. Oczywiście każdy ma swoje zdanie. Więc teraz poczytacie o moim. To prawda, na początku ciężko jest przyzwyczaić się do stylu autora, który mogłoby się wydawać pisze dość chaotycznie. Jednak po kilku pierwszych rozdziałach przyzwyczajamy się do każdej literki, przerwy i kropki. Już nas nie drażnią. Wbrew pozorom tematem nie jest sama nieśmiertelność, ale ludzka egzystencjalność więc przyznaję, że temat dosyć ciężki i każdy musi do niego dojrzeć. Jeśli nie czujecie się teraz na siłach, aby zabrać się za ludzka duszę, miejcie "FUTU.RE" w pamięci i wróćcie do niej za jakiś czas. Warto. Z czystym sumieniem mówię, że warto. Zero cukru. Gorzka prawda. O książce. A w książce o ludzkiej psychice. Jest nad czym pomyśleć.

3 komentarze:

  1. Tyle zachwytów nad tą powieścią, ogólnie nad twórczością tego pisarza, ale jakoś nie mogę się przemóc. Lubię takie klimaty, gorzkie, prawdziwe historie z bohaterami z krwi i kości, ale naczytałam się tyle dystopii i antyutopii, że oczekiwania miałabym naprawdę duże.
    Pozdrawiam. :)
    requiem-dla-grafomana.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Tyle już o tej książce slyszałam, czytałam i nie wiem co tam jeszcze ale jakoś nie mogę się spiąć i ją przeczytać. Może kiedyś się uda :>
    Buziaki <3
    www ksiazkiponadniebo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Puste oczy okładki FUTU.RE patrzą na mnie ponaglająco od niepamiętnych czasów, od pół roku co najmniej. Tyle już pozytywnych opinii przewinęło mi się o niej, że trudno opanować chęć sięgnięcia na półkę... ech.
    Żeby zrozumieć fenomen Metra 2033, trzeba przeczytać epilog/Ewangelię Według Artema/whatever. To ostatnie kartki tego tomiszcza powaliły mnie na kolana ostatecznie. Chociaż przyznaję, Glukhovsky zaczarował mnie też swoim językiem i stylem. Mnie się te ciężkie zdania podobały bardzo.

    OdpowiedzUsuń