niedziela, 3 stycznia 2016

"CARRIE" Stephen King

 
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Tytuł oryginału: Carrie
Data wydania: 8 października 2013
Liczba stron: 208

O Kingu każdy słyszał. Gdzieś w podświadomości wiemy, że to mistrz kryminału i horroru. Skoro wszyscy go znają, stwierdziłam że ja także wreszcie powinnam zapoznać się z jego twórczością. I tak oto w moje łapki wpadła "Carrie" - literacki debiut mistrza. Trochę bałam się zacząć czytać, nigdy nie obejrzałam żadnego horroru, nic nie czytałam, a tu moja wyobraźnia sama miałaby mi podsuwać obrazy... Ale stwierdziłam, że raz się żyje i zaczęłam.
Carrie wbrew pozorom jest normalną nastolatką. Chciałaby chodzić na prywatki, rozmawiać z innymi, podobają jej się chłopcy - norma. Jednak z jakiegoś powodu jest uznawana za dziwadło. Wyśmiewana, poniżana, zepchnięta na margines. Jej matka jest religijną fanatyczką, chcącą ustrzec Carrie przed grzechem. To dlatego bohaterka książki Kinga chodzi w długich spódnicach i szerokich swetrach, nie maluje się, stara się nie zwracać na siebie uwagi (co bardzo odróżnią ją od rówieśników) - bo to wszystko sprowadza grzech i potępienie. Trudno się dziwić, że inni jej nie lubią, skoro jest odludkiem, prawda? Któż nie szydziłby z dziwoląga? Któż jednak może wiedzieć, że Carrie planuje zemstę? Kiedy wreszcie dorasta, odkrywa w sobie niezwykłą moc. Jest telekinetką.
Żeby nie zdradzić wam więcej przejdę do stylu autora. Na początku czytało mi się bardzo ciężko. Książka rozpoczyna się wpisem z gazety sprzed kilku lat. Następnie przeskakujemy do obecnych wydarzeń. W ten sposób poznajemy cała historię - relacje 'na żywo' ze strony różnych bohaterów przeplatają się z fragmentami reportaży, zeznaniami sądowymi z przyszłości oraz innymi wpisami z gazet. Po prostu trzeba się do tego przyzwyczaić. Kiedy już zrozumie się mechanizm opisywania całej historii człowiek zaczyna rozumieć co się dzieje. King nie podaje wszystkie na tacy - zmusza czytelnika do analizy, zapamiętywania faktów, snucia domysłów. Powoli wprowadza nas w świat Carrie White i jej mocy. Aby jeszcze lepiej zrozumieć całą historię, autor dzieli ją na 3 części, chociaż podział akcji wydał mi się trochę dziwny... Jedyny minusik jeśli o to chodzi, chociaż nie ma on większego znaczenia.
Co do samej książki mam bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony horror to na pewno nie był. Jakiś dreszczyk emocji, niepokoju? Może i tak, ale bez rewelacji. Wszyscy się nad Kingiem zachwycają, więc sądziłam że sam debiut był dosyć owocny... Naprawdę nie wiem co myśleć. Bo z drugiej strony książka jest dobra, ciekawie napisana, wszystko jest przemyślane. Czasem czytelnikowi wydaje się że to on sam jest Carrie (tekst pisany w nawiasach bez żadnych przecinków kropek znaków zmusza do myślenia i robi z czytelnikami co chce). Raz jest nam jej żal, za chwilę zastanawiamy się jak ona mogła. Książka wzbudza mieszane uczucia - tego jestem pewna.
Czy polecam? Cóż, dla znawców horrorów książka straszna raczej nie będzie, dla tych mnie obeznanych też nie powinna. No chyba że przeraża was krew - wtedy od tej książki z daleka, bo krew się leje strumieniami (i to dosłownie).
Jak widzicie ciężko mi powiedzieć o książce coś więcej bo i za bardzo bez spojlerów nie ma co mówić. Książka cienka, ale zmuszająca do myślenia - w sumie na zimowy wieczór nie najgorsza.

2 komentarze:

  1. Też nie czytałam nic Kinga i miałam zamiar zacząć właśnie od tej książki... Hmmm... Może mnie bardziej porwie? Nie wiem. Ale muszę sprawdzić nad czym ludzie tak pieją z zachwytu! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dawno temu zaczęłam czytać 'Rękę mistrza', jednak nie dotrwałam do rozwinięcia akcji (pewnie przez inną książkę..). Jeśli szukasz czegoś mocniejszego od Kinga, to polecam "Cmętarz zwieżąt", kolejna powieść, której nie dokończyłam, ale to z innych powodów... a nad 'Carrie' poważnie się zastanowię :)

    OdpowiedzUsuń