niedziela, 1 marca 2015

Nie daj się zwieść pozorom... Czyli recenzja "Black Ice" - Becca Fitzpatrick


Autor:
tytuł oryginału: Black Ice

wydawnictwo: Otwarte
 
Britt długo przygotowywała się do wymarzonej wyprawy wzdłuż łańcucha górskiego Teton. Niespodziewanie dołącza do niej jej były chłopak, o którym dziewczyna wciąż nie może zapomnieć. Zanim Britt odkryje, co tak naprawdę czuje do Calvina, burza śnieżna zmusza ją do szukania schronienia w stojącym na odludziu domku i skorzystania z gościnności dwóch bardzo przystojnych nieznajomych. Jak się okazuje, obaj są zbiegami. Britt staje się ich zakładniczką. W zamian za uwolnienie zgadza się wyprowadzić ich z gór.
 
Gdy tylko książka pojawiła się na naszym runku słyszałam o niej same pozytywne opinie. Lubię twórczość Fitzpatrick, ale nie byłam pewna czy thriller to do końca jej gatunek, czy będzie w stanie się tu odnaleźć. Jak bardzo mnie zaskoczyła! Książka pochłonęła mnie od pierwszych stron, wciągając prosto w środek gór i śnieżną zamieć. Od początku zastanawiałam się czy postąpiłabym tak samo jak Britt, co zrobiłabym inaczej albo czy wpadłabym na cos tak genialnego (cukrzyca - szczyt geniuszu). Z każdym następnym zdaniem, słowem, z każdą literą coraz bardziej zatracałam się w całej tej historii. A jeszcze bardziej w tych pięknych, brązowych oczach spoglądających na mnie co chwila z okładki.
Ale wróćmy do książki. Co chwila przechodził mnie dreszcz. NAPRAWDĘ! Czytając niektóre rozdziały musiałam siedzieć pod kocem z kubkiem herbaty w ręku. Pierwszy raz czułam się, jakby szła przez góry razem z bohaterami. Jeszcze żadna książka nie wciągnęła mnie tak realistycznie w swój literowy świat.
Jestem pełna podziwu dla głównej bohaterki. Wątpię, że zrobiłabym to wszystko co ona. Oczywiście, jak każda książkowa postać miała też przebłyski "książkowej inteligencji bohaterów pierwszoplanowych" czyli prościej mówiąc - głupoty. Były to jednak tak nieliczne momenty, że nie będę ich roztrząsać.
Co dziwne, ani razu nie miałam ochoty odłożyć książki, ani przez moment nie poczułam złości do autorki widząc jak układają się losy Britt i Masona. Chwila... jednak był taki moment. Samo zakończenie doprowadziło mnie do szału. W połączeniu z resztą książki było zbyt romantyczne, przesłodzone. Myślę, że gdyby Becca nie zafundowała nam czegoś takiego na koniec, nie byłaby sobą. Jest to jedyny minus książki jaki jestem w stanie zauważyć.
Podsumowując, ile daję? 6/6! Jest to jedna z nielicznych powieści, która tak bardzo wciągnęła mnie w swój świat i jestem jej za to ogromnie wdzięczna. Czekam na nowe książki Fitzpatrcik, a zwłaszcza na jakieś nowe smakowite thrillery, bo jest to jak najbardziej jej gatunek! Chylę czoła.
--------------
Recenzja krótka, ale jest! Musiałam się tym z wami podzielić, a gdybym czekała dłużej, przy tym natłoku wiedzy, pewnie wszystko bym pozapominała :* 

 

7 komentarzy:

  1. Z serii "Szeptem" wyrosłam, zatem na razie odpuszczę sobie "Black Ice" :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, odłożenie tej książki było bardzo trudne. Na tyle trudne, że w ogóle jej nie odkładałam. I czytałam przez całą noc. Zabrali prąd i drogocenne światło, więc byłam zmuszona kontynuować na - całkowicie naładowanym, yeah! - laptopie. Z głową pod kocem przez większą część Black Ice - boję się skrzynek na narzędzia. Nawet moja mała maszynka ma swoje granice, ale jakże ona mogła mi to zrobić w momencie "zastrzelić czy nie zastrzelić"?! Jak mogła się wyłączyć akurat wtedy?! I byłam skazana na czytanie dopiero następnego dnia wieczorem, kiedy odzyskałam prąd. Najdłuższy dzień w całym moim krótkim życiu.
    Tak, zakończenie jest zdecydowanym minusem. I właśnie dlatego ta książka nie jest moją ulubioną, a tak mało jej brakowało! Wolałabym, że pan-jak-mu-tam-naprawdę-było pozostał tajemniczym, niegrzecznym chłopcem, nawet gdyby mieli się nie spotkać. Ale poza tym fantastyczna, chociaż z bólem serca przyznaję, że nie najlepsza - jest książka, która jest perfekcyjna w każdym calu, od początku do końca, od języka po fabułę. W tej brakowało tego końca, kierwa. Nie wiem, co mam o niej naprawdę myśleć. :_:
    "Pierwszy raz czułam się, jakby szła przez góry razem z bohaterami" - zdecydowanie! :>

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna recenzja. Sama chciałabym dorwać tę książkę w swe łapki, a twoja recenzja jeszcze bardziej sprawia, że chcę ją mieć :)

    http://asik-recenzje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajna recenzja ;3 Krótko zwięźle i na temat :)
    Aczkolwiek nie zgodzę się z oceną, bo mimo iż strasznie czekałam na "premierę"(jestem jedną z tych osób, którym udało się ją zdobyć przed premierą) to zakończenie zepsuło strasznie dużo. Najchętniej wyrzuciłabym ten romas z książki ;3

    OdpowiedzUsuń
  5. Mi też straszliwie spodobało się Black Ice. A tak poza tym to świetna recenzja

    OdpowiedzUsuń
  6. Muszę cię rozczarować, ale nie jestem z Olsztyna. Moja siostra tam studiuje. Ostatnio spędziłam tam noc i dalej, do Gdańska. A jeszcze wcześniej byłam u niej przez pierwszy tydzień ferii (zamknięta na klucz w mieszkaniu). Często nie bywam, ale czasami tak. :D
    Wstawiłam coś na bloga, żeby nie było pusto, opowiadanie to z pewnością nie jest. Ale przeczytać możesz, a nóż (widelec) będzie jakaś pochlebna opinia.
    Mnie też dawno nie było, ale staram się zebrać w sobie i napisać o tym, o czym chciałam. W końcu jutro mam luźne lekcje, w piątek dzień otwarty, weekend nadchodzi wielkimi krokami, a cały poniedziałek to ukochane moje wyjazdy Mokotowska/Szaserów/Rynia. Może uda mi się coś naskrobać, skoro mam tyle czasu. :>

    OdpowiedzUsuń
  7. Na razie mam na półce inną książkę tej autorki, ale mimo, że tamtej jeszcze nie przeczytałam, na tę mam także ogromną chęć!
    Zapraszam, Shelf of Books

    OdpowiedzUsuń