Cykl: Mercy (tom 1)
Liczba stron: 288
Kim jest Mercy? Ile ma lat? Jak się tu znalazła? Na te pytanie ona sama, wygnany z raju anioł, nie zna odpowiedzi. Jej dusza tym razem utknęła w ciele nastoletniej Carmen. Dziewczyna jest solistką, a chór, w którym śpiewa, ma dać ważny wyjazdowy koncert w tajemniczym mieście Paradise. Mercy-Carmen trafia do domu rodziny, w której przed laty wydarzyła się tragedia – zaginęła Lauren, córka gospodarzy. Mimo że wszyscy są głęboko przekonani, że dziewczyna nie żyje,jej brat wciąż usiłuje ją odnaleźć. Dzięki paranormalnym zdolnościom Mercy jego poszukiwania wkraczają na nowe tory.
Tym razem postanowiłam zaserwować wam opis z okładki książki. Mam nadzieje, że zwróciliście uwagę na tą wyszczególnioną część... Czemu? Ponieważ te kilka słów psuje nam całą lekturę.
Mercy faktycznie nie wie kim jest. Nawet nie jest pewna czy to jest jej imię. W tym tkwi cały sens książki. Bohaterka zwraca się do nas bezpośrednio, używa zwrotów "jak już wiecie"; 'pamiętacie"; " jak jest u was?". I to jest piękne. Opowiada nam swoją historię. Razem z nią przeżywamy kolejne wnikniecie w inne ciało i zastanawiamy się kiedy nasza bohaterka odkryję że jest upadłym aniołkiem. Nie wyrządzę wam większej krzywdy niż tłumacz/wydawnictwo mówiąc, że nie dowiaduje się tego (o zgrozo, nawet nie domyśla!) przez całą książkę. Gdyby nie to, że czytelnik wie więcej od bohaterki, książkę czytałoby się fantastycznie! Jednak że jest inaczej bohaterka irytuje swoją niewiedzą prawie na każdym kroku.
Żeby jednak nie zjechać książki od góry do dołu jest plus. Skoro książka o aniołach to musi być miłość. Schemat utarty, przetarty i wydawałoby się że obowiązkowy. A nie! Oczywiście, pojawia się pewien przystojny, tajemniczy chłopak, ale myślę że trudno nazwać więź między naszymi bohaterami miłością. Jeśli już to jest to zalążek przyjaźni.
UWAGA! Kolejny plus, chociaż zalatuje mi tu inną książką... Pojawia się wątek kryminalistyczny. Typy spod ciemnej gwiazdy, zaginione dziewczyny, psychopata. Ogółem rzekłoby się - elegancko! Momencik, czy to nie brzmi jak "BLACK ICE"? Dla mnie bardzo. I gdy tylko przeczytałam opis książki wydawało mi się że już to skądś znam.
Książkę przeczytałam w niecałe 3 dni. Autorka ma lekki styl, w miarę przyjemny, ale jej pomysłowość pozostawia czasem wiele do życzenia. Nawee nie polubiłam czarnego charakteru co naprawdę rzadko mi się zdarza. Z reguły uważam ich za najlepszych bohaterów! Tutaj wiadomo było że czarnym charakterem okaże się osoba, którą najmniej byśmy podejrzewali... Cóż, jak mówiłam - 'pomysłowość'.
Czy sięgnę po kolejne części? Nie wiem... Może z braku innych lektur i owszem. Ale na pewno nie zagoszczą one na mojej półce.
Super;)
OdpowiedzUsuńKsiążka raczej nie dla mnie. Nie lubię tematyki aniołów, więc ją sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńPapierowe strony