Cykl: Oddechy (tom 1)
Wydawnictwo: Feeria
Tytuł oryginału: Reason to Breathe
Data wydania: 24 września 2014
Liczba stron: 494
Co zrobiłam po kilku pierwszych stronach? Zawiodłam się. Książka nie wciągnęła mnie tak jak wszyscy zapowiadali, nie zaczęła wywoływać skrajnych emocji, nie zdruzgotała mojego serduszka. Nic. Byłam (i nadal jestem) w szoku. Stwierdziłam jednak, że przecież początki bywają nudne więc dam jej jeszcze szanse i doczytam do końca.
Nasza bohaterka jest szarą myszką, ale nie dlatego że wstydzi się tego jaka jest czy cos w tym stylu. Jest niewidoczna dla własnego dobra. W domu przeżywa piekło. Każdego dnia. Nie ma chwili wytchnienia. Żadnych przyjaciół. Żadnych przyjemności. Ma być niewidzialna. I udaje jej się to. Na szkolnych korytarzach przemyka niezauważona. W domu po wypełnieniu swoich obowiązków ucieka do pokoju, aby oddać się nauce. Emma wyczekuje dnia w którym skończy szkołę i wreszcie będzie mogła wyrwać się z tego strasznego miejsca. Wiadomo jednak ze nikt nie przetrwa bez wsparcia więc Emma dopuszcza do siebie Sarę. Jest to jedyna osoba, która wie co dzieje się w jej domu. Jednak żeby nie było tak łatwo (choć i tak nie jest) w szkole pojawia się nowa osoba. Evan. Przystojniak, który od razu zwraca uwagę na naszą szarą myszkę. W tym momencie straciłam jakiekolwiek nadzieje na to, że książka mi się spodoba. Nasza bohaterka nagle staje się osobą, która jest zapraszana na wszystkie prywatki, wypady, jednym słowem jest rozchwytywana. Tak bardzo nie pasuje mi to do osoby, którą poznajemy na początku, że trudno mi uwierzyć w taką przemianę. Okay, kiedyś miała w miarę szczęśliwe życie. Rodzina, kochający rodzice... Potem wszystko się rozpadło i jest jak jest. Nie potrafiłam jednak jej współczuć. Nie wiem czemu. Może nie chciałam dopuścić do siebie myśli, ze takie sytuacje są dla niektórych codziennością i to nie tylko w książce? Może bałam się tego co spotka mnie na końcu tej historii? Nie wiem. Naprawdę nie wiem. Wiem tylko, że na czas czytania zamurowałam swoje serduszko. Prawie nic do mnie nie docierało. Nie płakałam się. Nie śmiałam. Nie denerwowałam. Wyrzuciłam z siebie wszystkie emocje, tak jak przez większość swojego życia robiła to Emma. Stałam się dawną nią. Czułam że na czas czytania tej książki staje się odludkiem.
Najgorszy był koniec. A może najlepszy? Nie wiem. Wiem, że to przez niego sięgnę po następną część. Ostatni rozdział i epilog wzbudził we mnie więcej emocji niż cała książka. Dopiero na tych ostatnich stronach zaczęłam czuć to co czuje główna bohaterka i zaczęłam się o nią bać. Końcówka trzyma w swoich szponach i nie chce nas wypuścić. Nie chce, żebyśmy poznali ostatnie słowa. A jednak je poznajemy i są one tak dziwne, że zaczynamy się zastanawiać co teraz będzie z Emmą? Przecież są jeszcze 2 części... Co dalej?
Rebecca Donovan w bardzo prosty sposób pokazuje nam emocje. Opisuje je bardzo dokładnie i może też dlatego nie chciałam pokazywać swoich. Czułam, ze na tych stronach jest ich tak dużo, że więcej się nie zmieści i moje emocje również się w niej nie pomieszczą.
Powód dla którego sięgnęłam po tą książkę - opinie innych
Powód dla którego książka nie bardzo mi się podobała - opinie innych. Były tak pochlebne, że chyba spodziewałam się zbyt wiele. Niestety, przerosły mnie własne oczekiwania.
Teraz sami musicie zdecydować czy chcecie przeczytać "Powód by oddychać" i poznać emocje Emmy. Może opinie innych na was nie wpływają - wtedy książka powinna poruszyć wasze serduszka i wywołać emocjonalna burzę. Jeśli jesteście podatni na opinie (niestety...) możecie przeżyć zawód. Wtedy wasze serducho zamknie się w sobie, a emocje ulotnią się gdzieś na kilka dni. Sami musicie znaleźć swój powód by przeczytać tą książkę.
Czytałam tę książkę w kwietniu, ale nie napisałam recenzji z nadmiaru obowiązków, a ciężko jest pisać z perspektywy czasu. Emma czasem denerwowała mnie tym, że nie potrafiła się przeciwstawić ciotce.
OdpowiedzUsuńJa nie czytałam, ale robiła to moja siostra. To na jej opinii głównie się opierałam, kiedy zdecydowałam, że książki nie przeczytam. Ta niezwykła przemiana z Evanem na czele nie przypadła jej do gustu, tak jak Tobie. Dla samego zakończenia nie warto, według mnie, się za tę pozycję zabierać. :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie gdyby nie te opinie o tej książce, przeczytałabym ją już dawno. Obwiam się, że przez to wychwalanie mogę się na niej po prostu zawieść. Tak samo miałam z "Hopeless", które nie przypadło mi do gustu.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa ta Twoja recenzja, która ostatecznie przekonała mnie, żeby przeczytać tę książkę. Szkoda tylko, że nie masz ramki dla obserwatorów na swoim blogu.
OdpowiedzUsuńhttp://zakurzone-stronice.blogspot.com/
Mnie nikt tej książki nie polecał więc teoretycznie powinna mi się spodobać. Zobaczyłam wszystkie trzy części w bibliotece i wypożyczyłam . Niestety zawiodłam się i to strasznie.Przeczytałam połowe pierwszego tomu i oddałam książki. Książka mnie nie wzruszyła , nie zaciekawiła ani nic innego . Po prostu nic. Szukam kogoś kto by mnie zrozumiał bo czytanie tej książki było dla mnie prawdziwą torturą .
OdpowiedzUsuń