niedziela, 30 października 2016

"Ballada o przestępcach" Marcin Hybel

Tytuł: Ballada o przestępcach
 
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 31 sierpnia 2016 
 
W drodze do Londynu wędrowna trupa zostaje napadnięta przez szajkę bezwzględnych łotrów. Dochodzi do masakry, z której uchodzi z życiem dwóch chłopców: ośmioletni Gilbert i dwunastoletni William. Bandyci zabierają dzieci do podlondyńskiej mieściny, gdzie chłopcy przechodzą szkolenie żebracze, poznają czym jest gniew i cierpienie. Wkrótce bracia zostają rozdzieleni. Gilbert jest szkolony na mordercę, William zaś uczy się złodziejskiej sztuki. Na ich drodze czai się wiele niebezpieczeństw, a poczucie spokoju jest tylko złudzeniem…
Pełna zwrotów akcji opowieść o walce i miłości w bezwzględnym świecie łotrzykowskich porachunków.

 Książkę otrzymałam zaledwie parę dni po premierze, ale skończyłam czytać ją dopiero jakiś tydzień temu, za co chcę was bardzo przeprosić. Nie czytałam jej tyle dlatego, że jest nudna, ale szkoła skutecznie zabiera czas na czytanie. No ale skoro napisałam wam, że książka nie jest nudna, to trochę rozwinę ten wątek. 
Po pierwsze - moją uwagę  przykuła okładka. Od razu skojarzyła mi się z jedną z moich ulubionych serii, czyli ze "Zwiadowcami". Średniowiecze, gość w kapturze, strzała w ręku, z tyłu jakaś dziewoja... Może być ciekawie. Teraz już, wiem, że ta dziewoja sporo namiesza, ale o tym dowiecie się, kiedy przeczytacie książkę.
O tym, że kocham Anglię już kiedyś wspominałam, ale wspomnę raz jeszcze. Wszystko co dzieję się w Anglii, Londynie, ogółem na wyspach - kradnie moje serce. Oczywiście później z tą miłością bywa różnie, ale na wstępie mają ode mnie duży plus. Średniowieczem też nie gardzę, więc autor zapunktował podwójnie.
Początek mnie nie zachwycił. Nie lubię kiedy książki są na najwyższych obrotach od początku, bo zazwyczaj tracą później swoje tempo narzucone na początku. Tu, chodź wszystkie wydarzenia rozegrały się na początku, później wyhamowały delikatnie, ale nie do końca. Książka mimo wszystko zachowała dosyć szybkie tempo rozwoju akcji. Co chwila zaskakiwało nas coś nowego. Tu kradzież, tam morderstwo, uciekanie przed stróżami prawa, miłosne rozterki też się oczywiście znalazły... Wszystko było na właściwym miejscu.
Możliwe, że nie zachwycił was opis przygotowany przez wydawnictwo. Jest raczej przeciętny, nawet dla tych, którzy lubią takie klimaty. Autor potrafi jednak zaskoczyć. W książce, o dość mylącym według mnie tytule, otrzymujemy prawdziwy, surowy, obdarty ze złudzeń średniowieczny Londyn. Wiadomo, że życie sierot nigdy nie było łatwe, ale często w powieściach pojawiał się jakiś dobry rycerz, który pomagał biednym dziadkom. Tu "pomoc" dociera do naszych bohaterów w trochę inny sposób. I choć z początku ciężko się z tym zgodzić, autor zmusza nas do zaakceptowania sytuacji.
Fabuła jest zbudowana w ciekawy sposób. Rozdziały są opowiadane przez różne osoby. W niektórych momentach miałam wrażenie, że autor mógł się sugerować "Grą o Tron", ale jest to raczej nadinterpretacja...  Lubię, kiedy poznaję historię z perspektywy różnych osób, bo można wtedy lepiej się w nią zagłębić. Na plus.
To co mi się nie spodobało to przede wszystkim jedna z głównych bohaterek. Już dawno żadna postać nie napsuła mi tyle krwi. I to nie tak, że miała zły charakter, czy była wkurzająca. Chociaż byłą. Wydaje mi się, że pan Marcin Hybel troszkę jednak ją przerysował, próbują stworzyć kobietę silną i niezależną, niezwykłą jak na tamte czasy. Potraktował to wszystko zbyt dosłownie i dlatego wyszło co wyszło. Czyli źle, według mnie.
No i zakończenie. Do tego chyba jednak przywykłam. Zakończenie z reguły mnie zawodzą. Ale tu? Powiem tyle - koniec jest taki, że kolejnej części na 100% nie będzie. A szkoda, bo mogło być fajnie w kolejnych częściach. Rozumiem też mimo wszystko, że autor nie chce ciągnąć historii w nieskończoność i doskonale wiedział kiedy skończyć. Jednak mi jako czytelnikowi, ciężko to pojąć...
Jeśli pan Marcin zdecyduję się na napisanie kolejnej książki to czemu nie? całkiem możliwe, że sięgnę również po nią.  Cieszę się też, że została mi zaproponowana książka polskiego autora, bo jakoś na sklepowych półkach rzadko zwracamy na nich uwagę.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz